"(...)święty Augustyn powiedział
prawdę przynosi deszcz
co brudne staje się czyste
wzdłuż i wszerz
świat grzeszny staje się grzeczny
prawdę przynosi deszcz."
fragm.Deszcz/ks.Jan Twardowski
prawdę przynosi deszcz
co brudne staje się czyste
wzdłuż i wszerz
świat grzeszny staje się grzeczny
prawdę przynosi deszcz."
fragm.Deszcz/ks.Jan Twardowski
To był bardzo kulinarny weekend. I nie tylko dlatego, że to czas przedświąteczny. Przyjechaliśmy, jak to już w tradycji - niezapowiedzianie, więc wizyta nasza rozpoczęła się od szybkiego pieczenia placka z jabłkami, bo placek musi być. Jest obowiązkowym daniem w menu podczas naszych wizyt. Oczywiście przepis "na oko", bo jakżeby inaczej. Tym razem bacznie śledziłam każdy ruch mojej teściowej, każdą czynność, pytając jak dziecko: co, jak i dlaczego. Niestety jednego nie opanowałam-tego "czucia pod ręką" ciasta a na tym cały przepis się opiera- na zmysłowym odczuwaniu-"pod ręką" i "na oko" i nie ma podanego czasu pieczenia tylko - "zobaczysz jak się zarumieni."Gdy szarlotka się piekła, poszliśmy z moimi chłopakami do ogródka zobaczyć jaką metamorfozę przeszedł od naszego ostatniego pobytu. Ponoć drzewa oblepiły się kwieciem. Pogoda nie pozwoliła nam na długie delektowanie się widokiem kwitnących drzew. Stwierdziłam, że nawet w ulewnym deszczu ogród nadal ma nieodparty urok.
Placek z jabłkami
Składniki:
- 3 jaja
- 1- 2 żółtka
- 1 białko
- 3 szklanki mąki
- 100 g cukru
- 200-250 g masła lub margaryny
- 2 duże słoiki jabłek
Przygotowanie:
Jabłka, jeżeli mają zbyt dużo soku przesmażamy na patelni. Mąkę siekamy z masłem, dodajemy żółtko. Zagniatamy, dodajemy cukier. dzielimy ciasto na 2 części- ciut większą wałkujemy i układamy na blasze wyłożonej papierem i wysmarowanej masłem, smarujemy ciasto białkiem z jaja - "żeby zakalec się wyszedł, białko nie przepuści soku z owoców, ładnie go zatrzyma"-tak wytłumaczyła mi moja teściowa. Nie trzeba wtedy piec najpierw spodu, można wszystko na raz.Na spód ciasta wysmarowany białkiem dajemy jabłka i przykrywamy rozwałkowaną mniejszą częścią ciasta. Nakłuwamy widelcem. Moja teściowa piekła w 150 stopniach do zrumieniania góry ciasta (czyli ok. 30 minut).
Komentarze
Prześlij komentarz